sł. Marek Markiewicz
muz. Jaromir Wroniszewski
Na wybiegu, na wybiegu
Błyszczy dekolt, łyska przegub
Na wybiegu w pełnym biegu
Lamparcice Armaniego
Tygrysice Arkadiusa
W pióropuszach i luksusach
Na wybiegu krok za krokiem
Szklanym czółenkiem, szklanym wzrokiem
Proszę, proszę, flesze, flesze
Kto tu przyszedł, kto tu szepcze?
Na wybiegu Bal w operze
– Wacek to medialne zwierzę
– Co tam Wacek, spójrz na Griszę
Bez obstawy dzisiaj przyszedł
Właśnie kupił dom maklerski
I piłkarski klub angielski
W cateringu na smokingu
Jakby wrócił prosto z ringu
Strzela wzrokiem, trąca noskiem
Ogier pełnej krwi pruszkowskiej
A tymczasem na wybiegu
Karaoke na całego
W pelerynie Jackson płynie
Cieknie ślinka po muślinie
Flesze, flesze, jeszcze, jeszcze
Po wybiegu przeszły dreszcze
Kanibale, pedofile,
W złotych klatkach skąd was tyle?
Buzia gładka , pupcia gładka
Arcykapłan w arcygatkach
Finezyjnie wyszywane
Słowo Roma wspak czytane
Roma-Amor, Amor-Roma
I camorra i sadoma
Na wybiegu w jednym worku
Drży rozporek przy rozporku
Kontrafałdy z kontrabandy
Łączą Alpy już i Andy
Białą ścieżką dla uciechy
Pod kopuły i pod strzechy
A orkiestra amfa, amfa
Stu didżejów w stu wariantach
Technovibro, wporzo, spoko
Szampan miesza się z posoką
Amfa, amfa, zwiększyć dawki
Spoko, wporzo słodkie drgawki
Polityczna politura
Do niej proszę, w kostkach uran
I mrożące krew obsceny
Klonowane binladeny
Czy próbował pan dżihadu?
Dżihad lepszy bez Mossadu
Alkohole, alkaidy
Na wybiegu zwiady, zwidy
Mufti z mafii, pop z wywiadu
Do rozpuku, do rozpadu
Pandemonium, panta rhei
Beznadzieja, bez nadziei
Rozżarzone do białości
Bulgocące wiadomości
Wtem Tuwima głos z zaświatów
Westchnął “STRZEŻCIE SIĘ PLAGIATÓW!”
Nie pozwalam, wręcz zabraniam
Bezmyślnego małpowania
“Bal w Operze”?! To już było
Wiemy czym to się skończyło!