Marek Markiewicz
Zamyślone Miasto.
W zamyślonym mieście
– zamyślane kaczki
w zamyślonym stawie
w zamyśleniu płyną
zamyślone chmury
z zamyślonym deszczem
w zamyślone drzewa
zamyślonych ulic
w zamyśleniu mżącym.
Mży, mży, mży, mży, mży
mży, mży, mży, mży
mży, mży, mży, mży…
To nie Rzym to Olsztyn
Zamyślone miasto,
zamyślony wtorek
w zamyślonym wtorku
zamyślony korek.
W zamyślonym korku
zamyślona pani
z zamyślonym lokiem
w zamyśleniu kciukiem
zwalnia, zwalnia, zwalnia…
ręczny pani zwalnia.
A tu jak nie walnie!
Uwolnione auto
przyczynia się walnie
do zerwania trwania
zamyślenia pani.
Już walnięty w auto
gna współwięzień z korka.
Z oślizgłością skorka
sięga do rozporka.
Choć sięga werbalnie
lecz poniżej pasa.
Zamyślenie znika
w nieznośnych hałasach.
-Ty taka owaka!
-Ty taki owaki!
Resztę dobrze znamy
te fuki te faki
i, że – potłuczone
i że – podrapane
i że – w sumie pani
ta ma przerąbane…
Przerąbane miasto
W przerąbanym mieście
Przerąbane kaczki
W przerąbanym stawie
07.10.09